Mam chorą córkę która musi niestety otrzymywać 2 razy dziennie zastrzyk.
Do tej pory kupowałem strzykawki na ryczałt za bodaj 6 czy 8 zł za 100 sztuk. Po zmianie sposobu refundacji ryczałt nie obowiązuje bo choroba córki jest bardzo rzadka i nie znalazla sie na wykazie. Ale ja nie o tym.
Znajoma aptekarka u której zamówiłem strzykawki zdziwiła się niepomiernie gdy okazało się ze cena strzykawek to tylko 29zl. W starym systemie, przy obowiązującym ryczałcie takie same strzykawki kosztowały 80zl (tzn ja płaciłem 6 czy 8 zl a resztę czyli 72 zł dopłacało państwo (czy tez NFZ).
Teraz, gdy strzykawki wypadły z dofinansowania, ich cena spadła z 80 zl do 30zl. Cud czy nagła obnizka cen surowców?
Nasuwa się pytanie na jakiej marży pracował producent strzykawek?
Ponoc analogiczna sytuacja jest przy wielu innych lekach - np środkach na nadciśnienie.
Wyglada mi na to że Arłukowicz i spólka chyba mieli cześciowo rację zmieniając system - bo wygląda na to że firmy farmaceutyczne i producenci sprzętów medycznych doskonale zarabiali na naiwnym państwie - czyli w sumie nas podatnikach. Smutne to i dające do myslenia...
Komentarze